„Ustawienia systemowe Berta Hellingera”, czyli dlaczego nie mogę milczeć, gdy widzę taką iluzję i kłamstwo?!
Napisałam ten artykuł ku przestrodze! I jeżeli, drogi Przyjacielu, miałeś z tym do czynienia, to przeczytaj ten tekst do końca i wyciągnij z niego własne wnioski. Tylko o to Cię proszę!
Otóż, śmiem twierdzić, że tzw. „ustawienia” robią więcej złego niż dobrego! Oczywiście o tym, co wynika z nich złego, nikt nie pisze, a o tym, co dobrego – piszą wszyscy, a najczęściej Ci, którzy nigdy w „ustawieniu” nie brali udziału albo byli po prostu nieświadomymi uczestnikami manipulacji
Tak, mój drogi Przyjacielu – MANIPULACJI (oczywiście gadziej)!
Serfując po Internecie, często spotykam się ze zjawiskiem polecania „ustawień” jako wspaniałej i niezawodnej terapii.
I mam wrażenie, że robią to prawie wszyscy, tzn. również Ci, którzy mówią o sobie, że „pracują z energią” (co dla mnie oznacza, że znają prawidła funkcjonowania tzw. astralu).
I tutaj pragnę zadać Ci jedno, całkowicie fundamentalne pytanie: czy wiesz skąd płynie energia podczas „ustawienia”
i kto za nią stoi?
Czy kiedykolwiek pozwoliłeś sobie Przyjacielu, popatrzeć na to z perspektywy wielowymiarowego i świadomego obserwatora, a nie kata czy ofiary, których role odgrywane są przez „reprezentantów”?
Ja, rzecz jasna, to zrobiłam i chcę się z Tobą podzielić swoimi wnioskami
Jestem pewna, że większość na ww. pytanie, odpowiedziałaby – no jak to skąd?
No przecież wiadomo, że z przestrzeni!
No jasne! Pytanie tylko z jakiej przestrzeni? Z której gęstości, wymiaru? No i najważniejsze: kto stoi za ustawiającym?
Ale to tylko pytania związane z BHP, za to ważniejsze kwestie są ukryte o wiele głębiej!
Drogi Przyjacielu czy zauważyłeś może, że „ustawienia” nazywają się systemowe? A czy zadałeś sobie pytanie o jaki system chodzi? Bo przecież odpowiedź jest oczywista: system rodowy!
Ale dlaczego mamy wierzyć na słowo? I kto to wymyślił?
A co powiecie na takie dictum: „ustawienia systemowe” łączą nas z systemem karmicznym? Nie łączą nas na nowo (bo to połączenie już istnieje), ale na nowo nas wikłają w karmę! A dokładniej mówiąc, są swoistym potwierdzeniem, że w karmę wierzymy i że mamy karmiczne długi
Każdy z nas, przychodząc tu na Ziemię, zgadzał się na pewne zasady, które obowiązują w naszej trójwymiarowej, dualnej rzeczywistości. Ale czy każdy z nas wiedział, że decyduje się na doświadczanie przez wiele wcieleń ogromnej ilości bólu i cierpienia? Bo ile razy można powtarzać to samo?
Moim zdaniem uczestnictwo w „ustawieniach” jest nieświadomym potwierdzeniem powielania w swoim życiu syndromu „ofiary i kata”. A dokładnie tego właśnie należy się pozbyć, by w końcu uwolnić swoją MOC i KREACJĘ!
Bo nikt kto pozostaje w roli „ofiary” nie jest sobą i nie wyraża swojej prawdziwej Jaźni, swojej prawdziwej Istoty! Postrzeganie samego siebie jako „ofiary” to negatywny, niskowibracyjny wzorzec, który nie pochodzi ze Źródła, lecz od „ciemnej strony mocy”, czyli przestrzeni odciętej od Źródła.
Ale na szczęście, każdy z nas, ma wolną wolę i prawo wyboru: czy wyrażam sobą najwyższą formę dobroci, miłości i prawości czy też ich przeciwieństwa?! Ustawienie siebie w kręgu „systemu rodowego” jest dla mnie potwierdzeniem bycia ofiarą (np. agresywnego ojca alkoholika, albo męża samobójcy). Zamiast wiedzy, że to, co przeżyliśmy (np. w dzieciństwie) było efektem uwikłania karmicznego, wmawia się nam, że to naturalna kolej rzeczy w naszym rodzie!
Bo przecież to samo przeżywała mama, babcia i prababcia!
I podczas „ustawienia” doświadczamy tych traumatycznych emocji po raz kolejny (wcale ich nie uwalniając), za to godząc się na swoje posłuszeństwo wobec rodu i z pokorą przyjmując to, co było, a co wg „ustawienia” jest przyczyną naszych obecnych kłopotów (chorób ciała i ducha tj. depresja, brak chęci do życia czy myśli samobójcze).
Efekty tej dezinformacji bywają naprawdę poważne (łącznie z pogłębieniem myśli samobójczych), bo w „ustawieniu” brakuje wyjścia z syndromu „ofiary i kata”. A ów brak jest zastępowany pokorą w przyjęciu tego, co zostało nam ukazane poprzez reprezentantów. A to, co zostało nam ukazane to najczęściej nakaz akceptacji tego, co do tej pory działo się w rodzie, w celu kontynuacji rodowych cierpień. Z oczywistą możliwością WYBACZENIA! Tylko, że wybacza OFIARA – zawsze swojemu OPRAWCY!
Innymi słowy, uczestnicy „ustawień” wychodzą z przekonaniem – „acha, już rozumiem dlaczego moje życie tak wygląda (brakowało w nim wybaczenia), ale w sumie to nic poza tym nie mogę na to poradzić, bo jestem częścią tego rodu”.
Podczas ustawień nie mówi się o możliwości odcięcia od traumatycznych doświadczeń przodków (i likwidacji ich w naszej pamięci komórkowej), a wręcz przeciwnie, sugeruje się ich pełną akceptację i uszanowanie, które jest dla mnie formą potwierdzenia dalszej kontynuacji bólu i cierpienia w danym rodzie! Dlaczego? Ponieważ nierozwiązane konflikty (nieuwolnione emocje) naszych przodków przechodzą na kolejne pokolenia, a więc również na nasze dzieci i wnuki!!!
OK, teraz wracając do owej „manipulacji”. Kiedy pierwszy raz stanęłam w kręgu „ustawienia”, niesamowicie mocno, poczułam zmianę energetyki pola, które powstało pomiędzy nami. Było w porządku i parę minut później było ciężko, dusząco, wręcz strasznie, a nawet fatalnie! Od razu zareagowałam i postawiłam energetyczne zabezpieczenia. Niestety cały czas czułam, że coś koniecznie chce je pokonać i dostać się do kręgu! Minęły nam spokojnie i bezpiecznie dwa ustawienia, aż ustawiająca zarządziła krótką przerwę, a następnie zrobienie dodatkowego (nieplanowanego) „mini ustawienia” dla mnie samej! Zdziwiona niezmiernie (występowałam tylko jako obserwator i nie zamawiałam „ustawienia”) zgodziłam się jednak, by je zrobić.
Wyobraź sobie Przyjacielu, jaki szok przeżyłam, kiedy okazało się, że moje tzw. „mini ustawienie” jest czystym kłamstwem i próbą wpędzenia mnie w poczucie winy oraz niskiego poczucia własnej wartości (jako matki, żony i człowieka)! Po całym wydarzeniu, ustawiająca (była to kobieta) podkreślała jak ważne jest dla nas „pokorne” przyjęcie tego, co się stało w czasie naszych ustawień. A na deser, kiedy wszyscy staliśmy ponownie w kręgu, zobaczyłam jeszcze „astralnego cwaniaka”, który przyssał się do jednego z uczestników. Uciekł dopiero, gdy poczuł na sobie strumień miłości uniwersalnej ze Źródła!
Krótko mówiąc: „ustawienia” mają na celu ustawić nas, naiwne owieczki i baranki, do pionu w systemie karmy. To samo niestety dotyczy innej, bardzo popularnej metody jaką jest Radykalne Wybaczanie, ale to już zupełnie inna bajka …
Na koniec, pragnę jeszcze stwierdzić, że być może są na świecie tacy ustawiający, którzy potrafią zabezpieczyć przestrzeń „ustawienia”, a nawet udaremnić próby podpięcia/podczepu do danego uczestnika. Ale powiedz mi drogi Przyjacielu, czy masz do innych, aż takie zaufanie? Bo na pewno nie masz go do samego siebie (wtedy nie byłoby Cię w „ustawieniu”) …
Po co więc wikłać się w system karmy jeszcze bardziej?
Oczywiście, pomijam tu kwestie związane z poborem naszej energii podczas „ustawienia”, gdzie emocje są na najwyższych obrotach, a każdy człowiek daje się wyssać astralnym bytom, które są nieodłącznymi towarzyszami takich „ustawień”.
I jeszcze jedno, być może „ustawienia” powstały z czystej intencji i chęci pomocy nam, ludziom, ale to było lata temu, a w tak zwanym międzyczasie metoda ta została przejęta przez sławnych „władców karmy”, co niestety trwa do dziś.
I jeżeli jesteś urodzeniową jedynką (dzieckiem pierworodnym) to prawda, że jednym z Twoich życiowych celów jest oczyszczenie rodu z wielowiekowego szlamu bólu i cierpienia. Tak robi to przestrzeń – poprzez nas samych. Ale zastanów się czy robienie tego przy użyciu „ustawień rodowych” to … wyjście z systemu karmy (a więc bólu i cierpienia) czy wręcz przeciwnie: oświadczenie, że ten system Ci odpowiada i że całkowicie mu podlegasz?
Jestem pewna i czuję to całym Sercem, że żyjemy w przededniu CZASU CAŁKOWITEJ WOLNOŚCI – NOWEJ ZIEMI
Dlatego uczmy się szybko rozpoznawać fałsz i żałosne gadzie gierki „ciemnej strony mocy”, by jeszcze bardziej skrócić ten czas przejściowy – od ery zniewolenia do ery całkowitej samoświadomości!
Z miłością Twoja Siostra
Dagmara Samoświadomość